Jak wyglądał trening strongmanów na początku XX wieku?

strongman

Wyobraź sobie świat sprzed ponad stu lat, gdzie siłacze występują na jarmarkach, a tłumy ludzi z napięciem przyglądają się ich nadludzkim wyczynom. Podnoszenie niewiarygodnych ciężarów, wyginanie stalowych prętów gołymi rękami, a nawet przyciąganie zaprzęgów i samochodów – brzmi jak fikcja, prawda? Jednak to była rzeczywistość dla „strongmanów” żyjących na początku XX wieku. To właśnie ich wyczyny, a raczej – co ważniejsze – stosowane metody treningowe stanowiły podwaliny późniejszej metodologii treningu siłowego i kulturystycznego. Co prawda część ze stosowanych przez nich metod treningowych nie przetrwało próby czasu, jednak musimy sobie powiedzieć wprost: bez dostępu do Internetu, książek treningowych czy trenerów, Ci dwudziestowieczni „gladiatorzy” budowali niejednokrotnie naprawdę imponujące sylwetki i notowali rewelacyjne wyniki treningowe.

Przełom XIX i XX wieku to prawdziwy boom na sporty siłowe

Na przełomie XIX i XX wieku sporty siłowe przeżywały swój złoty wiek. Powstanie czegoś, co dziś nazwalibyśmy zaczątkami profesjonalnej kulturystyki i organizowanie zawodów strongmanów sprawiło, że siłacze stali się jednymi z najważniejszych bohaterów tamtych czasów. Eugene Sandow i Louis Cyr to jedne z najważniejszych postaci, które przyczyniły się do popularyzacji tego fenomenu. Wraz z upopularyzowaniem się kinematografu, ich wyczyny były prezentowane coraz szerszej widowni. Sam Eugene Sandow jest przez niektórych zwany „ojcem nowoczesnej kulturystyki”. Swoimi wyczynami zainspirował wielu młodych ludzi do wejścia na ścieżkę rozwijania siły fizycznej, a jego występy przyciągały tłumy.

W tamtym okresie pokazy siłowe były popularnym punktem programu na jarmarkach i targach. Strongmanie występowali na żywo przed publicznością, prezentując swoje umiejętności w różnych konkurencjach. Był to czas, kiedy siła fizyczna była nie tylko podziwiana, ale również traktowana jako forma sztuki i rozrywki.

Filozofia treningowa

Trening strongmanów na początku XX wieku opierał się na mocno intuicyjnym podejściu. Nie było wtedy dostępnych zaawansowanych badań naukowych dotyczących wpływu konkretnych ćwiczeń na organizm człowieka, dlatego siłacze polegali głównie na własnych doświadczeniach oraz wskazówkach starszych kolegów. Książki poświęcone treningowi należały do rzadkości, i zwykle były wydawane przez samych siłaczy (np. Arthura Saxona, który w 1905 roku wydał 45-stronnicowy poradnik). Trening składał się z dużej liczby powtórzeń i intensywnych serii, często bliskich upadku. Rzadko zdarzały się za to próby podejścia do maksymalnych ciężarów na jedno powtórzenie – wielu siłaczy tamtego okresu rezygnowało z takich „popisów” ze względu na strach o swoje zdrowie.

Co ciekawe, już wtedy doceniano rolę regeneracji, odżywiania i dobrego snu w budowie masy mięśniowej, siły i utrzymaniu ciała w sile i zdrowiu. Wielu siłaczy tamtego okresu stosowało różne metody relaksacyjne, aby przyspieszyć procesy regeneracyjne. Kąpiele mineralne, masaże, a także techniki medytacyjne – wszystko to miało na celu maksymalne wykorzystanie potencjału ich ciał.

The Strong Man of the Police School 1906 TIMEA

Czym trenowano 100 lat temu?

Sprzęt dostępny dla ówczesnych strongmanów był często bardzo prosty, a jednocześnie niezwykle wymagający. Hantle, sztangi, kule z uchwytami – to tylko niektóre z popularnych narzędzi. Warto jednak wspomnieć, że nie był to sprzęt tak precyzyjny i ergonomiczny jak dzisiejszy. Ciężary były często improwizowane. Worki z piaskiem, beczki czy kamienie były często wykorzystywane nawet przez bardzo znanych siłaczy. Co ciekawe, także w dzisiejszym treningu strongmanów pojawiają się konkurencje i elementy, które są żywcem przeniesione z początku XX wieku. Wyciskanie belki nad głowę, „Atlas Stones” – czyli załadunek ciężkich, kamiennych kul – czy też spacery farmera to konkurencje, które były znane przez trenujących ponad 100 lat temu.

Siłacze trenujący tamtych czasów musieli być kreatywni, zarówno w tworzeniu sprzętu treningowego jak i wymyślaniu ćwiczeń oraz rutyn treningowych. Na pierwszą „poważną” ściągawkę treningową przyszło w końcu czekać do 1930 roku, kiedy to Mark Berry na 500 stronach książki „Physical Training Simplified” przekazał ówczesny stan wiedzy, pokazał metody treningowe oraz sposoby progresji.

Jak wyglądały treningi siłaczy przełomu XIX i XX wieku?

Typowy dzień treningowy strong mana na początku XX wieku był niezwykle intensywny. Całe sesje były skoncentrowane na podnoszeniu dużych ciężarów na wiele powtórzeń. Trenowano nie tylko siłę, ale również wytrzymałość. Pompki, przysiady, martwe ciągi, podrzuty – wszystkie te ćwiczenia były wykonywane w różnych konfiguracjach, aby maksymalnie rozwijać każdy obszar mięśniowy. Co ciekawe, w przeciwieństwie do obecnych czasów, większy nacisk był stawiany na wyciskanie nad głowę, aniżeli w pozycji leżącej. Stąd u strongmanów tamtego okresu na próżno szukać bardzo rozbudowanych klatek piersiowych i popularnej w kulturystyce sylwetki V.

Trzeba przy tym sobie powiedzieć, że różni zawodnicy trenowali na zupełnie różne sposoby. Część z nich – jak np Eugene Sandow – włączało do swojego treningu wiele ćwiczeń izolowanych (uginanie na biceps, wznosy na barki itp), z kolei inni bazowali wyłącznie na ćwiczeniach wielostawowych oraz bojach wykonywanych podczas pokazów.

Organizowane przez zawodników obozy treningowe były kolejnym ważnym elementem codziennej aktywności. Siłacze często trenowali wspólnie, dzieląc się doświadczeniami i motywując się nawzajem. Były to miejsca, gdzie można było nauczyć się nowych technik, ale również podpatrzeć metody treningowe konkurencji. Trening indywidualny i pokazowy były równie ważne, umożliwiały one nie tylko praktykę w kontrolowanych warunkach, ale również sprawdzanie swoich umiejętności w stresujących sytuacjach, jakimi były pokazy przed publicznością.

Które „stare” ćwiczenia przetrwały po dziś dzień, a które odeszły w zapomnienie?

Wbrew pozorom, większość ćwiczeń wykonywanych przez strongmanów przetrwało do dnia dzisiejszego – choć często w nieco zmienionej formie. Martwe ciągi, przysiady, podrzuty i różnego rodzaju wyciskania wyglądają zwykle podobnie lub tak samo, jak i te wykonywane sto lat temu. Część ćwiczeń jednak na długie lata odeszło w zapomnienie, i obecnie czasem są pokazywane na szkoleniach instruktorskich (głównie z nurtu kettlebells) jako ciekawostki. Przykładami ćwiczeń, które „wypadły” z głównego nurtu treningowego mogą być:

Bent Press:

Ćwiczenie to polegało na podniesieniu znacznej wagi jedną ręką, z jednoczesnym zginaniem tułowia w bok i podnoszeniem ciężaru. Było to bardzo techniczne i wymagało dużej siły oraz elastyczności, ale z czasem zostało zastąpione bardziej efektywnymi i bezpiecznymi ćwiczeniami.

Two Hands Anyhow:

Polegało na jednoczesnym podniesieniu dwóch różnych ciężarów dwoma rękami. Silacz zarzucał jeden ciężar na jedno ramię, a potem drugą ręką podnosił drugi ciężar. To ćwiczenie było niezwykle wymagające i techniczne.

Saxon Bend:

To ćwiczenie polegające na trzymaniu obciążenia nad głową obiema rękami i pochylaniu tułowia w bok, mające na celu wzmocnienie mięśni skośnych brzucha. Nazwane na cześć Arthura Saxona, było popularne wśród siłaczy na początku XX wieku.

Jefferson Lift:

Polegało na podnoszeniu sztangi, stojąc nad nią obiema nogami (jedna noga z przodu, druga z tyłu). Ręce były umieszczone przed i za ciałem, co powodowało specyficzne obciążenie mięśni. Ćwiczenie to było bardziej skomplikowane biomechanicznie niż klasyczny martwy ciąg.

Steinborn Squat:

Polegało na podnoszeniu sztangi z ziemi do pozycji przysiadu przez obracanie jej wokół barków, a następnie wykonaniu przysiadu. Bardzo wymagające technicznie i mniej bezpieczne w porównaniu do klasycznych przysiadów z racku.

Najbardziej znani strongmeni przełomu wieków

George Hackenschmidt

Jednym z najbardziej znanych strong manów tamtego okresu był George Hackenschmidt, nazywany „Rosyjskim Lwem”. Jego trening był legendarny, a sukcesy na arenie międzynarodowej przyniosły mu ogromną sławę. Jego rutyna składała się z intensywnych ćwiczeń siłowych, aerobowych i mentalnych. Hackenschmidt był jednym z pierwszych, którzy mocno promowali holistyczne podejście do treningu, skupiając się zarówno na sile fizycznej, jak i psychicznej.

Arthur Saxon

Arthur Saxon był kolejnym siłaczem, którego sława przetrwała po dzień dzisiejszy. Jego niesamowite umiejętności w podnoszeniu ciężarów jedną ręką zadziwiały świat. Saxon stawiał na precyzję i technikę, co pozwalało mu wykonywać niezwykle skomplikowane ćwiczenia z niebywałą lekkością. Jego trening był skoncentrowany na rozwijaniu maksymalnej siły i stabilności.

Hermann Goerner

Hermann Goerner, niemiecki strongman, zasłynął z podnoszenia niewiarygodnych ciężarów. Jednym z jego najbardziej znanych wyczynów było podniesienie 330 kilogramów jedną ręką. Goerner wykorzystywał różnorodne techniki, od klasycznych ćwiczeń siłowych po bardziej zaawansowane formy treningu umysłowego, co czyniło go jednym z najbardziej wszechstronnych siłaczy swoich czasów.

Wpływ strongmanów na dzisiejsze sporty siłowe

Wpływ treningu siłaczy tamtego okresu na dzisiejszy sport jest nie do przecenienia. To właśnie ich metody i podejście do treningu siłowego stały się podstawą dla wielu współczesnych technik i programów treningowych. Dziedzictwo, jakie zostawili, wciąż jest żywe w kulturystyce, podnoszeniu ciężarów i innych sportach siłowych. Standardy treningowe przeszły ewolucję, ale wiele elementów, które stosowali pionierzy strongman, nadal jest wykorzystywanych.

Ich podejście do mentalnego przygotowania, wytrwałości i kreatywności w treningu stanowi inspirację dla sportowców na całym świecie. Dziś, w dobie zaawansowanej technologii oraz coraz bardziej złożonej wiedzy na temat treningu, wiele osób chętnie sięga do przeszłości po inspirację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować