Nawigacje rowerowe są obecne na rynku od ponad 15 lat, i można spokojnie uznać że są to już produkty bardzo dojrzałe. Prezentowany Garmin Edge 530 został wprowadzony na rynek w 2019 roku, a więc już 4 lata temu, zastępując udany model 520. Swoją drogą, pierwszą przystępną cenowo nawigację rowerową Garmin wprowadził w…2005 roku, prezentując archaiczny (wg dzisiejszych standardów) model 205. Ale ten wpis to nie o tym, a raczej o sensie kupowania modelu nawigacji wprowadzonego 4 lata temu w 2023 roku. Z jednej strony 4 lata wydają się bardzo długim okresem (szczególnie w kontekście np. rozwoju smartfonów), a z drugiej – w dojrzałych produktach nie dochodzi już do tak znaczących rewolucji, by kolejne modele były przełomowymi i wprowadzały funkcje będące faktycznymi “deal breakerami”.
Garmin Edge 530 w telegraficznym skrócie
Garmin Edge 530 to rozbudowana nawigacja rowerowa, wyposażona we wszystkie najważniejsze funkcje licznika rowerowego, nawigacji i komputera treningowego. Sterowanie nawigacją odbywa się za pomocą przycisków (brak tu ekranu dotykowego), a kolorowy ekran o przekątnej 2,6 cala jest czytelny i wystarczająco jasny do użytkowania nawet w najbardziej słoneczne dni. Sam ekran jest identyczny (poza obsługą dotyku) co w modelu 830, i mniejszy niż w najwyższych modelach Garmina – 1030/1030 Plus / 1040. Czas pracy na baterii wynosi 20 godzin, i pokrywa się z tym co możemy uświadczyć w praktyce.
Garmin Edge 530 pozwala na połączenie z zewnętrznymi akcesoriami (pulsometr, pomiar mocy, kadencji, czujnik szybkości etc), dostarcza informacje treningowe zarówno w zakresie efektu treningu jak i np. dynamiki jazdy czy też zlicza ilość skoków na rowerze i ich długość.
Planowanie trasy możemy wykonać zarówno poprzez aplikację Garmin Connect, jak i np. przez Komoot, który obecnie jest bardzo dobrze zintegrowany z Edge’m i wysłanie trasy z Komoota do nawigacji trwa dosłownie kilka sekund.
Do samej jakości rejestrowanej trasy nie mam żadnych zastrzeżeń – nawigacja jest dokładna, nie gubi się nawet w gęstym lesie i górach (np. gdy jeździłem w Alpach nad Jeziorem Garda), a zarówno dane dotyczące przewyższeń jak i prędkości są poprawne.
Co skłoniło mnie do zakupu nawigacji rowerowej…
Lubię eksplorować nowe trasy jeżdżąc na rowerze, niezależnie czy mówimy o wycieczkach po okolicznych górach, czy też za granicą. Doświadczenie kilku ostatnich wypadów do Włoch, gdzie wiele szlaków zmieniło swoją numerację i przebieg, a ja przez to traciłem masę czasu na orientację gdzie jestem i dokąd mam dalej jechać spowodowało, że przed tegorocznym wypadem zdecydowałem się na zakup nawigacji. Jako że korzystam już z zegarka Garmina, logicznym wyborem była nawigacja tego producenta – tak żeby nie zbierać danych treningowych po kilku aplikacjach. Wybór padł na 530, jako że znajomi korzystający z wyższych modeli (z ekranem dotykowym) mówili o pojawiających się problemach w użytkowaniu podczas deszczu i konieczności zdejmowania rękawiczek do obsługi urządzenia.
Dodatkowym argumentem za zakupem nawigacji była funkcja Live Trackingu, czyli możliwość udostępniania położenia podczas aktywności. Jako że bardzo często jeżdżę samemu po górach, to taka opcja jest bezcenna by w sytuacji jakiejś nieszczęśliwej przygody bliscy wiedzieli, gdzie mają mnie szukać. Dodatkowo samo udostępnianie lokalizacji bardzo ułatwia logistykę na wakacjach – partnerka mogła w każdej chwili zobaczyć jak daleko mam do hotelu, i w odpowiednim momencie zejść z basenu tak żeby nie tracić później niepotrzebnie czasu.
…I jakie są wrażenia z użytkowania?
Garmin Edge 530 zdecydowanie nie jest najłatwiejszym w obsłudze urządzeniem. Ustawienie ekranów do aktywności zajmuje trochę czasu, i jest dość frustrujące, jednak jest to czynność którą robimy raz – po zakupie. Kiedy już przebrniemy przez początkowe ustawienia, dalsze użytkowanie jest już całkiem przyjemne, choć problematyczna bywa czasem upartość nawigacji w prowadzeniu nas do danego punktu, który pominęliśmy na przykład z braku przejazdu. Na szczęście Garmin w końcu złapie, że ma nas prowadzić do kolejnego punktu, ale w takiej sytuacji trzeba bardziej ufać sobie aniżeli samej nawigacji.
Mimo tego, korzystanie z tej nawigacji, szczególnie jeśli wgramy sobie przygotowaną wcześniej trasę, oszczędza masę czasu i nerwów podczas wycieczek. We Włoszech, jeżdżąc nowymi dla siebie szlakami, w zasadzie nie zdarzało mi się błądzić i tracić czasu. “Przestrzelenie” zakrętu, na przykład podczas zjazdu, było od razu sygnalizowane. Kto choć raz musiał wepchać rower kilkaset metrów w pionie z powodu swojej nieuwagi, ten wie jak przydatna jest ta funkcja.
Wspomniany wcześniej Live tracking działa bardzo dobrze – pod warunkiem oczywiście, że mamy zasięg komórkowy i telefon jest w stanie przesłać dalej naszą pozycję. Podobnie rejestrowany ślad jest pozbawiony błędów, dziwnych skoków wysokości czy zmian pozycji. Wszystkie informacje treningowe są również prezentowane w sposób czytelny i jasny, a jeśli dysponujemy kompatybilnym (niekoniecznie produkcji Garmina) miernikiem mocy, możemy nawet “zlecić” Garminowi przygotowanie dla nas planu treningowego.
Sam sposób prezentacji informacji o przebytej trasie, pozostałym przewyższeniu, prędkości i tętnie – wszystko jest super czytelne, i jeśli chodzi o komfort korzystania z tych informacji, w porównaniu do zegarka na nadgarstku, to jest prawdziwa przepaść. Fajną ciekawostką jest też mierzenie ilości i długości skoków w trakcie jazdy – można to potraktować jako bajer, ale czasem fajnie zajrzeć i zobaczyć jak nam się “latało” – szczególnie jeśli daną trasę przejeżdżamy wielokrotnie.
Garmin Edge 530 w 2023 roku ma najlepszy stosunek ceny do jakości
To jest najważniejszy powód, dla którego zakup tej nawigacji rowerowej obecnie ma sens. Nowe modele – 540, 840, 1040 – są jeszcze bardzo drogie, a funkcjonalne zmiany są dla większości użytkowników niewielkie. Garmina Edge 530 możemy w chwili pisania tego tekstu kupić za 949 złotych na Amazonie, a sporo używanych nawigacji jest także oferowanych na OLX. Jeśli nie posiadamy pulsometru, to dobrą opcją jest zakup Edge 530 w zestawie z czujnikami – pulsometr, czujnik kadencji oraz czujnik szybkości. Taki pakiet to koszt 1389 złotych (Amazon).
Dla porównania – następca, czyli model 540 – kosztuje obecnie około 1800 złotych (sama nawigacja), czyli niemal dwa razy tyle co “goły” Edge 530, oferując niewiele więcej. Zdecydowanie lepszą opcją alternatywną są inne modele Garmina – 1030 Plus (około 1700 zł na Amazonie), czy też Edge 840, który ma poprawiony względem poprzednika ekran dotykowy, a czasami w promocjach można go znaleźć poniżej 2000 złotych.
Alternatywy od innych producentów to przede wszystkim WAHOO ELMNT ROAM, który obecnie w pakiecie z czujnikami kadencji, prędkości i pulsometrem możemy kupić za niecałe 1400 złotych, lub nowy model Sigmy – ROX 12.1 – który miejmy nadzieję będzie stanowił dobrą konkurencję dla nawigacji Edge.
Jeśli uważasz że materiały zawarte ma stronie są wartościowe, i chcesz przeczytać więcej ciekawych materiałów, możesz wesprzeć Fitnessowy.NET na kilka różnych sposobów: kupując mi kawę, zostając patronem lub też dokonując zakupów np. na Amazon na za pośrednictwem linków umieszczonych na portalu. Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce wsparcie. Dzięki przychodom z tych źródeł serwis jest bezpłatny i pozbawiony irytujących reklam.
Nowe rowerowe promocje: odzież, bagażniki, akcesoria Garmin
Sprawdź Nowe rowerowe promocje: odzież, bagażniki, akcesoria Garmin
Ukryte promocje Amazon: Suunto, Osprey, Evoc oraz inne
Sprawdź Ukryte promocje Amazon: Suunto, Osprey, Evoc oraz inne