Równo dwa tygodnie temu otwarłem paczkę z zamówionym z niemieckiego Amazona Garminem Fenix 7 Pro. Dotychczas byłem przez 3 lata użytkownikiem modelu 5 Plus, a jeszcze wcześniej – Vivoactive. W tym – dość krótkim – artykule podzielę się wrażeniami z pierwszych dwóch tygodni użytkowania zegarka. Pełny test opublikuję dopiero za kilka tygodni, kiedy będę miał za sobą więcej aktywności outdoorowych i danych porównawczych, jednak już teraz moje wrażenia mogą komuś, kto – tak jak ja – zastanawia się czy warto zmienić swój stary zegarek na nową generację – nie tylko Fenixa.
Uwaga: choć porównuję Fenixa 5 Plus do Fenixa 7 Pro, większość z uwag tyczyć się będzie także Fenixa 7 (zwykłego), który funkcjonalnie tylko niewiele ustępuje wersji Pro.
Pierwsze wrażenie
Fenix 7 Pro ma minimalnie większy ekran aniżeli poprzednik, z rozdzielczością 260×260 pikseli zamiast 240×240. Podobnie jak w przypadku Fenixa 5 Plus mamy tutaj ekran MIPS, który może nie wygląda tak zjawiskowo jak AMOLED w EPIX’ie, jednak jest czytelny w każdych warunkach.
Jakość wyświetlacza uległa dużej zmianie na plus w stosunku do poprzednika. Kolory są żywsze, powiadomienia bardziej kolorowe, a zdjęcia w powiadomieniach z artykułów… no mnie mocno zaskoczyły.
Obawiałem się nieco ekranu dotykowego. Miałem dotyk w Vivoactive 3, i tam sprawiał on więcej problemów niż dawał korzyści. Tutaj jest zupełnie inaczej – dotyk doskonale uzupełnia sterowanie przyciskami, i sprawia że ergonomia tego zegarka jest na zupełnie innym poziomie. Zdecydowany, duży plus dla Garmina za to rozwiązanie.
Co się zmieniło pod względem funkcjonalności?
W stosunku do Garmina 5 Plus, Fenix 7 Pro posiada dużo usprawnień dotyczących tak monitorowania zdrowia na co dzień, jak i funkcjonalności treningowych. Mamy tutaj nowy czujnik tętna połączony z pulsoksymetrem, przygotowanie do EKG (niedostępne jeszcze w Europie), ale też funkcje Body Battery i kompleksowe analizowanie np. naszego snu.
Czy te funkcje coś zmieniają? Zdecydowanie tak.
Monitorowanie regeneracji po treningu działa nieporównywalnie lepiej aniżeli w Fenixie 5 Plus. Czas regeneracji po treningu się skraca gdy dobrze wypoczniemy, lub gdy zegarek zbierze odpowiednie dane. Mimo wykonywania kilku bardzo, bardzo ciężkich treningów w ostatnim czasie nie widziałem już czasu regeneracji typu 3-4 dni. Nawet gdy po samym treningu zegarek kazał odpoczywać dwa dni, to ten czas się skracał po dobrym śnie.
Analiza snu daje kompletny obraz tego, jak się zregenerowaliśmy. Dostajemy ocenę snu, w aplikacji znajdziemy informacje na temat tego, jakie proporcje faz snu głębokiego, płytkiego i fazy REM są optymalne, i na co wskazują proporcje z poprzedniej nocy. Zdecydowanie lepiej łapie też moment zasypiania, oraz nie ma problemów ze złapaniem drzemki w trakcie dnia.
Sugestie treningowe ograniczają się do treningu wytrzymałościowego, jednak faktycznie mają sens. Gdy czuję się zmęczony fizycznie, dostaję propozycję odpoczynku lub krótkiego treningu regeneracyjnego. Gdy czuję że to jest mój dzień – dostaję propozycję ciężkich treningów. Nie wiem z jakich algorytmów Garmin korzysta, ale ma to sens.
A jak z GPS i wbudowanymi czujnikami?
Fenix 5 Plus w przeciwieństwie do “szóstki” nie cierpiał na problemy z przekłamywaniem sygnału GPS, więc różnica w jakości rejestrowanych tras w trybie automatycznym jest niewielka. Podczas dotychczasowych treningów outdoorowych nie zauważyłem żadnych problemów z GPS’em w Fenixie 7 Pro, pozycja jest łapana szybko, a nasz track rejestrowany prawidłowo.
Prawdziwy test dla modułu GPS przyniesie mój majowy wyjazd nad Jezioro Garda, gdzie jak zwykle będę jeździć rowerem w bardzo trudnym – dla GPS – terenie. Z jednej strony pionowa ściana góry, gęste zalesienie… Vivoactive 3 w tych warunkach notorycznie się gubił, Fenix 5 Plus czasem strzelał babola, za to dobrze sprawdził się kupiony przeze mnie w ubiegłym roku Garmin Edge 530 – nawigacja starszej generacji.
Optyczny czujnik tętna działa lepiej aniżeli w 5 Plus, ale nadal nie powinniśmy na nim polegać podczas biegania interwałów czy aktywności, w których chcemy rejestrować szybkie skoki tętna. Pasek piersiowy będzie nam potrzebny w przypadku treningów siłowych, w których – przy szybkich zmianach tętna – pulsometr nadgarstkowy się gubi. Podobnie interwałach, czy to rowerowych czy biegowych, także przyda się pomiar z osobnego paska piersiowego.
Podczas spokojnych aktywności, lub aktywności w których tętno rośnie stopniowo, pomiar tętna z nadgarstka jest na dobrym poziomie. Zarówno w trakcie spokojnego treningu rowerowego, gdzie jechałem z tętnem na poziomie 125-130, jak i podczas treningu na progu, odczyt tętna z nadgarstka i pulsometru na pasku pokrywały się z dokładnością do 2-3 uderzeń serca na minutę, gdzie odczyt z nadgarstka dawał niższy wynik niż pas piersiowy
Fenixa 7 Pro jak i klasycznego Fenixa 7 znajdziesz w dobrej cenie na Amazon.pl.
W chwili pisania artykułu, Fenix 7 był wyceniony na 1827 złotych (ok. 300 taniej niż Allegro) a Fenix 7 Pro na 2633 złote (400 zł poniżej cen z Ceneo.pl).
Linki mają charakter afiliacyjny, dzięki przychodom z nich serwis funkcjonuje bez reklam oraz “sponsorowanych” recenzji sprzętu.
Czym Fenix 7 Pro mnie zaskoczył?
Wbudowana w zegarek latarka wydawała mi się totalną bzdurą, do czasu… kiedy jej nie użyłem. Genialna sprawa, gdy chcemy po coś sięgnąć w nocy lub gdy szukamy czegoś co np. spadło nam pod samochód.
Czas pracy na baterii wydaje się być zgodny z deklaracjami producenta. Zegarek trafił do mnie naładowany do 33%, wytrzymał na tym 5 dni z różnymi aktywnościami, po czym go ładowałem. Obecnie – 9 dni po ładowaniu – mam 36% baterii pomimo 6 godzin aktywności rejestrowanej z GPS. Możliwe że to efekt działania Solar’a, możliwe że to kwestia adaptacji do mojego trybu użytkowania. Tak czy inaczej, czas pracy na baterii jest bardzo dobry.
Jedynym niemiłym zaskoczeniem jak dotąd było… nie liczenie “aktywnych minut” z aplikacji typu Rouvy. Wykorzystuję Rouvy do treningu rowerowego, i tak jak podczas korzystania z Fenixa 5 Plus treningi z aplikacji były wliczane w aktywne minuty tak teraz nie są. Rozwiązaniem jest uruchomienie aktywności w trakcie treningu z aplikacją i jej późniejsze odrzucenie, no ale… nie powinno tak być.
Jeśli artykuł jest dla Ciebie wartościowy, i chciałbyś czytać więcej podobnych treści na stronie bez wszechobecnych reklam, zobacz jak możesz wesprzeć działanie portalu. Dzięki osobom robiącym zakupy przez linki afiliacyjne, patronów i osoby “stawiające kawę” Fitnessowy.NET może działać bez reklam i śmieciowych treści.