Akceptacja swojego ciała promowana przez ruch Body Positive (ciałopozytywności) jest bardzo ważna, jednak mam wrażenie, że przekaz ruchu został już tak wypaczony, że obecnie przypomina już karykaturę pierwowzoru. O ile w założeniu ruch był sprzeciwem przeciw promowaniu nieosiągalnego piękna – wyretuszowanych twarzy, skrajnie szczupłych modelek prezentujących idealną cerę i promocją akceptacji wad naszego ciała, o tyle obecnie trudno nie odnieść wrażenia, że wymuszana jest na nas nie tylko akceptacja otyłości, ale także traktowanie otyłości jako czegoś normalnego i zdrowego. A otyłość zdrowa nie jest, niezależnie jak byśmy nie chcieli zakłamywać rzeczywistości.
W artykule:
Czym jest ruch Body Positive?
Z definicji encyklopedycznej, Body Positive (Ciałopozytywność) to ruch społeczny uznający, że każdy człowiek powinien mieć pozytywne wyobrażenie o własnym ciele oraz zwracający uwagę na sposoby, w jaki społeczeństwo prezentuje i postrzega cielesność. Ruch ciałopozytywności opowiada się za akceptacją wszystkich ciał, bez względu na ich formę, rozmiar, wygląd i zmianą nastawienia społeczeństwa do takich czynności jak ćwiczenia fitness czy usługi dotyczące urody. Przedstawiciele ruchu ciałopozytywności uznają, że rozmiar jest tylko jednym z wielu wymiarów postrzegania i oceny ciał. Celem ruchu jest przeciwstawienie się nierealistycznym standardom urody, opierając się na założeniu, że piękno jest jedynie konstruktem społecznym, które nie powinno mieć wpływu na poczucie własnej wartości jednostki. W obrębie ruchu ciałopozytywności działa także Ruch Akceptacji Tłuszczu, który przekonuje że otyłość nie musi być niezdrowa, a diety – szczególnie te restrykcyjne – również mogą prowadzić do problemów zdrowotnych.
Nasze ciała nie muszą i nie powinny być idealne…
Abyśmy się dobrze zrozumieli. Mój tekst nie jest o tym, czy mamy prawo czuć się dobrze ważąc 10-20-50 kilogramów powyżej swojej „normatywnej’ wagi. Każdy z nas ma prawo czuć się dobrze w swoim ciele, niezależnie od tego z jakimi fizycznymi niedoskonałościami się zmaga. Ten wpis nie jest o wyglądzie zewnętrznym, a o zdrowiu, i tym, co robimy sobie doprowadzając się do stanu otyłości. Mam problem z tym, że zaczęliśmy akceptować znaczną otyłość jako coś zupełnie normalnego także wśród dzieci. Mam problem z tym, że idąc przez galerię handlową widzę wśród osób młodszych ode mnie (mam blisko 40 na karku) więcej osób ze znaczną otyłością niż wysportowanych. Kiedy widzę jak otyli rodzice prowadzą swoją bardzo otyłą córkę w wieku gimnazjalnym do McDonalda to mnie krew zalewa i chciałoby się zapytać co wy k… robicie swojemu dziecku. Nie chodzi mi przy tym o wygląd, a o to, że skazują w ten sposób swoje dziecko na wcześniejszą śmierć, niższy poziom życia, choroby związane z otyłością takie jak cukrzyca, wysokie ciśnienie krwi czy zwiększone ryzyko zawału. Osoby otyłe zdecydowanie częściej poddawane są zabiegom wszczepienia endoprotezy, który to zabieg też jest u nich bardziej ryzykowny aniżeli u osób z nadwagą lub wagą prawidłową [1].
Warto przy tym przypomnieć rozróżnienie między osobą z nadwagą oraz osobą otyłą.
O osobie z nadwagą mówimy jeśli BMI mieści się w zakresie 25-30. O otyłości pierwszego stopnia mówimy przy BMI 30-35, Drugiego stopnia 35-40, i otyłości trzeciego stopnia (ekstremalnej) przy BMI powyżej 40. Większość opisywanych problemów zdrowotnych nie dotyczy osób z nadwagą, a wyłącznie osób otyłych.
… ale nie możemy traktować jako normalnej sytuacji, w której Polacy tyją na potęgę
Polskie dzieci należą do najszybciej tyjących w Europie. Problemu nie można bagatelizować, bo jak pokazują badania otyłe dziecko ma ponad pięciokrotnie większe szanse zostać otyłym dorosłym. Badania [2] pokazały że 80% otyłych nastolatków zostaje otyłymi dorosłymi, więc rodzinne tłumaczenia „urośnie to schudnie”, albo „wyciągnie się z wzrostem” brzmią naiwnie i głupio. Dołóżmy do tego dane z NFZ mówiące że 30 proc. dzieci w wieku wczesnoszkolnym i 22 proc. młodzieży do 15. roku życia ma nadwagę lub otyłość, i mamy obraz społeczeństwa, które ma szansę wyglądać bardzo „amerykańsko” w najbliższych latach.
Pandemia Covid-19 dołożyła swoją cegiełkę do tego stanu. Praca z domu, nauczanie zdalne oraz zamknięcie klubów fitness na pewno nie pomogły w utrzymywaniu aktywności fizycznej i prawidłowej masy ciała. Dane dotyczące wpływu lockdownów na otyłość nie są jeszcze pełne, ale dotychczas opublikowane badania m.in. ze Szwajcarii [3] pokazują że zamknięcie ludzi w domach przełożyło się na wyraźny wzrost wagi.
Akceptacja otyłości wśród dzieci to niedźwiedzia przysługa
Naturalnym jest to, że tak rodzice jak i nauczyciele bronią swoje dzieci przed szykanami ze strony rówieśników. Dziecko powinno mieć zapewnione najlepsze możliwe warunki rozwoju, co również oznacza zapewnienie komfortu psychicznego, którego nie będzie miało jeśli stanie się przedmiotem kpin i obelg. Jednocześnie trzeba sobie zdać sprawę z tego, że brak reakcji w sytuacji w której dziecko bezpośrednio wpływa na szanse zdrowego i długiego życia w przyszłości. Może warto pomyśleć nad zastąpieniem części z prawie 800 (!!!!) godzin katechezy pojawiających się w cyklu nauczania zajęciami z psychodietetykami i dietetykami? Wprowadzić zajęcia, które przybliżą starszym dzieciom zasady prawidłowego żywienia, korzyści ze zdrowego odżywiania, a przede wszystkim pomogą dzieciom już dotkniętym otyłością czy nadwagą budować zdrowe relacje z jedzeniem? Może konieczne jest wprowadzanie interwencji w sytuacjach, w których rodzice tuczą dzieci do niebezpiecznych poziomów? To już zadanie osób decyzyjnych w naszym kraju co zrobić, by było lepiej bez narażania dzieci na niepotrzebny stres.
Nie można też dyskutować o „zdrowej” otyłości
Nie istnieje coś takiego jak zdrowa otyłość. Niektóre reklamy, szczególnie amerykańskie, próbują przemycić przekaz w ramach którego nawet jeśli jesteśmy bardzo otyli, ale się ruszamy, to jesteśmy fit i prowadzimy zdrowe życie. Owszem, ruch w przypadku osób otyłych jest bardzo ważny i przynosi korzyści, jednak to nie jest tak, że jesteśmy w stanie „zaćwiczyć” nasze złe nawyki żywieniowe i ryzyko związane z nadmiernym otłuszczeniem organizmu.
Co wiemy o wpływie otyłości na zdrowie…
Udowodniono naukowo że otyłość (definiowana jako osiągnięcie poziomu BMI powyżej 30) skraca życie średnio o 3 lata, a otyłość III stopnia (ekstremalna – BMI powyżej 40) o przeciętnie 10 lat [4]. W jednym z badań oszacowano, że mężczyźni z BMI >40 mogą żyć średnio nawet o 20 lat krócej od osób z prawidłową wagą ciała. A Teraz pomyśl, co robiłeś/aś 10, 20 lat temu? Ile dobrych chwil minęło? Tyle lat może „skraść” otyłość z życia osób o dużej otyłości. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że otyłość zdecydowanie obniża jakość życia. Osoby otyłe częściej chorują na cukrzycę typu II, nadciśnienie, miażdżycę, osteoartretyzm. Częściej dotykają je problemy bólowe tak stawów, jak i związane ze stanami zapalnymi w organizmie. Wśród otyłych zdecydowanie częściej wykształcają się nowotwory, są też narażeni na znacznie wcześniejsze zabiegi chirurgiczne takie jak wszczepienie endoprotezy. [5] [6]
… oraz co się zmienia jeśli uda się skutecznie zbić wagę?
Badania wykazały że już 10% redukcja wagi u osób otyłych przekłada się na poprawę jakości życia, obniżenie ciśnienia krwi oraz poziomu cholesterolu[7]. Osoby które poza interwencją dietetyczną dołączą umiarkowaną aktywność fizyczną mogą liczyć także na zmniejszenie poziomu cukru we krwi, problemów bólowych a także poprawę wydolności tlenowej i samopoczucia [8]. Kluczem jednak do uzyskania faktycznie pozytywnych efektów jest unikanie drakońskich diet i głodówek (które mogą przynieść więcej złego niż dobrego), a zamiast tego wyrobienie zdrowych relacji z jedzeniem oraz zadbanie o odpowiednią ilość ruchu w skali tygodnia.
W jaki sposób rachunek za otyłych zapłaci całe społeczeństwo?
Osoby otyłe znacznie częściej zapadają na choroby przewlekłe, wymagające stałego leczenia. Żyjemy w kraju, w którym płacimy ubezpieczenie zdrowotne które teoretycznie powinno zapewniać nam dostęp do wszystkich rodzajów świadczeń. Badania prowadzone na zachodzie pokazują jednak jasno, że średni koszt świadczeń medycznych dla osób otyłych jest wielokrotnie wyższy aniżeli w przypadku osób o wadze normalnej lub z nadwagą. W USA, gdzie problem otyłości jest największy oszacowano że osoby otyłe wymagają dwukrotnie wyższych nakładów na leczenie aniżeli osoby z nadwagą lub wagą normalną. W przypadku osób z otyłością trzeciego stopnia, mówimy o trzy, lub nawet czterokrotności nakładów na osobę [9]. O ile w krajach opierających się na prywatnej opiece medycznej, kalkulacja składek jest prowadzona w oparciu o wykorzystanie świadczeń i czynniki ryzyka. W Polsce funkcjonuje system publicznej opieki zdrowotnej finansowany ze składek uzależnionych wyłącznie od dochodu. Koszty bezpośrednio związane z otyłością szacuje się w naszym kraju na około 5 miliardów złotych rocznie [10]. Duża część z tych kosztów pokrywanych jest z naszych składek i podatków, które mogłyby być przekazywane na leczenie chorób, którym trudniej zapobiegać. Biorąc pod uwagę rosnący odsetek otyłych dzieci i nastolatków, można przyjąć że te koszty w naszym kraju wzrosną w kolejnych latach.
Jak zdrowo poradzić sobie z otyłością?
Kluczowe jest odpowiednie nastawienie. Robisz to dla siebie, nie dla świata wokół. Walka z nadmiarowymi kilogramami będzie maratonem – droga do celu jest daleka, ale satysfakcjonująca. Możesz zacząć od zwiększenia dziennego wydatkowania (spalania) kalorii zaczynając się ruszać (tutaj znajdziesz poradnik jak zrobić to z głową). Możesz zamienić najbardziej kaloryczne/szkodliwe produkty na zdrowsze odpowiedniki oraz zacząć liczyć kalorie. Warto skorzystać przy tym z pomocy doświadczonego, wykształconego dietetyka lub psychodietetyka, który doradzi nam w odpowiednim doborze spożywanych produktów i pomoże zbudować zdrowe relacje z jedzeniem.
Źródła:
[1] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4272480/[2] https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/26696565/
[3] https://www.researchsquare.com/article/rs-783544/v1
[4] https://www.ox.ac.uk/news/2009-03-18-moderate-obesity-takes-years-life-expectancy
[5] https://www.cdc.gov/healthyweight/effects/index.html
[6] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6174856/
[7] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5497590/
[8] https://fitnessowy.net/trening-osob-otylych-i-z-nadwaga/
[9] https://www.medicaleconomics.com/view/the-economic-costs-of-obesity
[10] https://zdrowie.wprost.pl/strefa-pacjenta/choroby-cywilizacyjne/10547009/choroba-otylosciowa-kosztuje-15-mld-rocznie-trzeba-zapobiegac-i-leczyc.html