Ty dbasz o ciało – Twoje ciało dba o Ciebie

ty dbasz o ciało, ciało dba o Ciebie

Niektóre rzeczy w życiu opierają się o proste zasady. Jak ta tytułowa, o której – mam wrażenie – wiele osób obecnie zapomina, albo źle ją interpretuje. Owszem, wiele osób – coraz więcej, bym powiedział – dba o wygląd zewnętrzny. Zabiegi upiększające i wszelkiego rodzaju środki poprawiające wygląd skóry, włosów, czy obiecujące szybkie zrzucanie kilogramów sprzedają się jak świeże bułeczki, ale często zapomina się o tym najważniejszym.

Dbanie o ciało to nie tylko dbanie o to, jak wyglądamy. To także dbanie o funkcjonowanie naszego organizmu, sprawność, rozwój jego możliwości. Dbanie o odpowiednią jakość i ilość paliwa dla naszego organizmu, ale także zapewnianie mu możliwości regeneracji. Ta ostatnia powinna być dobrana do obciążeń, któremu poddajemy nasz organizm, na które składają się zarówno obciążenia zawodowe, rodzinne, dnia codziennego i sportowe.

Pod pewnym względami przypomina to dbanie o samochód…

..Z jedną, znaczną różnicą. W przeciwieństwie do samochodów – które możemy zmieniać -rodzimy się w jednym ciele, i ono nam zostaje na całe życie. Wyobraźmy sobie, że dostajemy jeden samochód na całe życie – oczywiście, jako że życie nie jest sprawiedliwe, część z nas dostanie Ferrari czy Maybachy, duża część – odpowiedniki Fordów Focusów czy innych “popularnych” kompaktów, a jeszcze inni – Yariskę, Dacię Sandero a czasem trafi się i Yugo Koral. Niezależnie od tego z czym zaczynamy, to jak dbamy o nasz “nabytek” w dużej mierze determinuje to, jak długo będziemy się cieszyć jego sprawnością – podobnie jak sprawnością naszego ciała. “Jak dbasz, tak masz” zyskuje tutaj zupełnie nowego znaczenia.

Dlaczego nie jeździmy z cegłami w bagażniku?

Jeśli załadujemy nasz samochód 20-30-50% powyżej jego możliwości ładunkowych, prędzej niż później się rozsypie, a wcześniej będzie nas notorycznie narażał na koszty napraw. Podobnie jak samochody niszczy przeładowanie, tak ludzi zabija otyłość, która stała się w ostatnich latach prawdziwą plagą szczególnie wśród dzieci. W sumie to trochę dziwne: rozsądek podpowiada nam, że ładowanie palety cegieł do bagażnika Focusa to może nie jest taki dobry pomysł, a jednak głowa nie podpowiada nam, że noszenie ze sobą na co dzień 20-30-50 i więcej kilogramów balastu to zajebiście zły pomysł na życie.

Smarowanie? A na co to komu.

Jeśli nie zadbamy o smarowanie samochodu, regularne wymiany oleju i przeglądy to nie zdziwi nas to, że pewnego dnia staniemy w szczerym polu. Smarowaniem dla naszego ciała jest trening siłowy/funkcjonalny. To właśnie praca z obciążeniem zewnętrznym wzmacnia nasze stawy, poprawia równowagę, zwiększa gęstość kości. Wpływa pozytywnie na gospodarkę hormonalną, pomaga zapobiegać kontuzjom, przy okazji poprawiając komfort życia. Nie tylko w wieku lat 20 czy 30, ale i 70-80+! Już 2 treningi siłowe w tygodniu wystarczają, żeby zachować nasze ciało w sprawności przez długie lata. I nie muszą być to wielogodzinne maratony treningowe – 30-45 minut treningu + rozgrzewka w zupełności wystarczą.

trening siłowy ma różne formy
Trening siłowy może przybierać różne formy – w tym także treningu z masą własnego ciała, w podwieszeniu.

Panie, a w chłodnicy to takie brązowe to co?

Poza olejem w silniku, trzeba dbać także o sprawność układów dolotowego oraz chłodzenia w samochodzie. Zwykle w serwisie ogranicza się to do wymiany filtra powietrza oraz płynu chłodniczego co parę lat, uzupełniania ubytków, sprawdzania szczelności. Odpowiednikiem w naszym ciele takiego układu, który chcemy mieć “sprawny” jest układ krążeniowo-oddechowy. Tutaj o sprawność naszego serca, płuc i naczyń krwionośnych dbamy przez trening wytrzymałościowy. Może być to bieganie, jazda na rowerze, pływanie, trening kondycyjny na siłowni czy też dowolna inna aktywność. Ważne by była dopasowana do naszych możliwości, podnosiła nam tętno i przyspieszała oddech. Badania naukowe wykazują, że powinniśmy poświęcić nie mniej niż 150 minut na aktywność o niskiej i średniej intensywności (np. szybszy spacer, trucht) tygodniowo, lub 75 minut na aktywność o wysokiej intensywności.

Trening kondycyjny pomaga mi zwiedzać fajne miejsca na świecie

Sok ze śmieci do baku? Czemu by nie?

Świadomie nie zatankujesz swojego samochodu sokiem ze śmieci, raczej też nie wybierzesz nie znanej Ci stacji benzynowej z podejrzanie niskimi cenami. Ale już Fast Foodzik, to jak najbardziej się wciągnie. W końcu smaczne, a jak smaczne to na pewno też dobre, nie? To że w jednym zestawie z Big Maczkiem mamy ponad 50% dziennego zapotrzebowania kalorycznego dla dorosłej osoby to szczegół, podobnie jak to że zaraz po tym jesteśmy znowu głodni.

Zadbaj o to co jesz. Nie mówię, że masz nigdy nie jeść w fast-foodach – raz na miesiąc, dwa, trzy – najpewniej Ci nie zaszkodzi. Ale na co dzień staraj się jeść produkty możliwie nisko przetworzone, zdrowe. To najlepsze paliwo, na którym Twój organizm pojedzie najdalej.

Droga na skróty? Zwykle prowadzi w maliny.

Obecnie jesteśmy atakowani z każdej strony reklamami suplementów, które mają Ci pomóc w odchudzaniu, nabieraniu masy, stawaniu się szybszym, mądrzejszym, albo z konarem płonącym 24/7. Oprócz tego rekordy popularności bije Ozempic, a wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa coraz więcej osób sięga po liposukcję.

suplementy diety w tym witamina C
Suplementy mogą pomóc osiągnąć wybrany cel, ale nie zastąpią systematyczności i wypracowania zdrowych nawyków

Z kolei wśród trenujących siłowo zwiększa się udział osób stosujących różnego rodzaju wspomaganie – czy to sterydowe czy peptydowe. Obietnica szybkich rezultatów nigdy nie była tak realna jak dzisiaj, ale…. czy warto? O ile jestem w stanie zrozumieć 40-50-60 letnich mężczyzn sięgających po ZTH (zastępczą terapię hormonalną) i stosujących testosteron w sytuacji, w której badanie wykazały jego niski poziom w organizmie, o tyle nastolatków czy 20-latków nie zrozumiem, szczególnie że w tym wieku to raczej poza “teściem” lecą w miksie i inne specyfiki, a później taki trener jeden z drugim musi tłumaczyć że do szpitala trafił bo się zatruł, a nie że przesadził z bombą i się o mało nie przekręcił.

Aktywność fizyczna nie jest karą i może być fajna…

… jeśli tylko damy sobie szansę. Jeśli nie byłeś/aś aktywna latami, to nie oczekuj że w ciągu roku wykasujesz 20 lat złych wyborów. Jasne – zobaczysz pozytywne zmiany, ale jeśli narzucisz sobie zbyt duże oczekiwania, to może to zabrać Ci całą radość z ćwiczeń.

Wiem, że dla wielu osób może to brzmieć jak oksymoron, ale jeśli trenujesz rekreacyjnie – dla siebie – w sposób przemyślany, to w pewnym momencie zaczynasz dostrzegać że Twoje ciało może więcej. Że ból, który być może Ci towarzyszył co rano lub po jeździe samochodem się zmniejszył. Może zobaczysz, że wyjścia w góry nie muszą być okupione dniem umierania, a przejście 20-30 km w Tatrach jest dla Ciebie zupełnie osiągalne.

wyprawa w himalaje
Agnieszka trenuje ze mną od 2016 roku, a 2 lata temu była lekarzem wyprawy na Mount Everest. Bez odpowiedniego przygotowania siłowo-kondycyjnego wyprawa byłaby drogą przez mękę, a – szczęśliwie – zupełnie takową nie była.

Tutaj właśnie będzie ten moment, w którym zobaczysz tę wzajemną relację. Ty zadbałeś/aś o swoje ciało regularnym treningiem i lepszym paliwem, a ciało odwzajemniło Ci się tym, że możesz realizować swoje cele. Niezależnie od tego, czy chcesz wejść na jakąś wielką górę, przebiec maraton, objechać kraj na rowerze czy po prostu cieszyć się sprawnością na co dzień.

Hola hola, ale ktoś tu dostał Ferrari, a co ja tu z Fordem…

Jedną z ulubionych technik demotywacyjnych z jakimi się spotykam, jest porównywanie się z innymi. Jasne, część osób ma łatwiej na starcie – są naturalnie atletyczni, mają jakiś kosmiczny metabolizm i wydaje się, że czegokolwiek się nie dotkną, od razu im wychodzi. Takie osoby mają szansę – jeśli za predyspozycjami fizycznymi do sportu pójdą psychiczne – stać się wybitnymi sportowcami. Ale to, że ktoś dostał “Ferrari” na starcie, nie oznacza że może o swoje ciało nie dbać – być może jego ciało będzie jeszcze bardziej podatne na zaniedbania. Poza tym nawet najlepsze geny nie chronią nas od pecha – świetnym przykładem może tu być Derrick Rose, koszykarz NBA. Derrick wydawał się mieć świetlaną przyszlość, był najmłodszym MVP NBA, miał niesamowite warunki fizyczne i mentalne ale zerwał ACL podczas meczu, a później miał serię kontuzji która okradła go z jego możliwości. Tylko swojej mentalności zawdzięcza to, że nadal gra w tej lidze – choć obecnie jako rezerwowy.

Derrick Rose był jednym z najbardziej atletycznych zawodników NBA w historii, kontuzja zmienia wszystko.

Jeśli urodziłeś się w ciele o możliwościach Focusa nie oznacza, że całe życie masz być nudnym, służbowym Focusem z litrowym silnikiem. Może pod wpływem regularnego treningu okaże się, że pod niepozorną maską kryje się prawdziwy Focus RS, który może utrzeć nosa znacznie droższym i bardziej “wypasionym” konkurentom.

Jeśli uważasz że materiały zawarte ma stronie są wartościowe, możesz wesprzeć Fitnessowy.NET na kilka różnych sposobów, z których najprostszym jest dokonanie dowolnego zakupu na Amazon za pośrednictwem linków umieszczonych na portalu. Więcej sposobów wspierania rozwoju strony znajdziesz w dziale wsparcie..
Dzięki przychodom z tych źródeł serwis jest bezpłatny i pozbawiony irytujących reklam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować